To Be a Choice, Not an Option

Published on 12 August 2025 at 19:37

To Be a Choice, Not an Option
About Love That Knows No Half-Measures


There are moments when you look back on your own stories and see yourself as a stopover in someone else's life—a Plan B, an alternative chosen out of convenience, not from the heart. This experience leaves a mark, raises doubts, and questions your own worth. Perhaps I was just an option, someone you return to when all else fails, or a momentary reprieve in someone else's journey. But desire is different—authentic, simple, without intricate games or calculations.
I want to be love by choice, not a last resort. I am not for hire; I am for love. I desire a relationship in which presence is not a bargaining chip, and affection is non-negotiable. I don't want to wait for a message that might arrive, responding impatiently, as if I had to prove my worth.
The love I seek is the kind of encounter where two people journey through life together—not because it's the right thing to do, but because they truly want to. Where there's no calculation, no counting steps, no wondering who cares more, no need to feign inaccessibility or suppress your feelings for fear of being hurt.
I want to be the one chosen anew every day. Without conditions, without bidding, without the need to prove anything. I want to be someone's home, not a way station. I want to look into someone's eyes and see the certainty that I'm the right choice, not an option for bad weather.
Because at the end of the day, every person deserves love without compromise—not halfway, not for a moment, not in advance.

Być wyborem, nie opcją
O miłości, która nie zna półśrodków


Są takie chwile, gdy człowiek patrzy wstecz na własne historie i dostrzega siebie jako przystanek w czyimś życiu — plan B, alternatywę wybieraną z wygody, nie z głębi serca. To doświadczenie zostawia ślad, budzi wątpliwości i pyta o własną wartość. Być może byłam tylko opcją, kimś, do kogo wraca się, gdy wszystko inne zawiedzie, albo chwilową ulgą w czyjejś podróży. Ale przecież pragnienie jest inne — autentyczne, proste, bez zawiłych gier i wyrachowania.
Chcę być miłością z wyboru, a nie ostatnią deską ratunku. Nie jestem do wynajęcia; jestem do kochania. Pragnę relacji, w której obecność nie jest kartą przetargową, a uczucie nie podlega negocjacjom. Nie chcę czekać na wiadomość, która być może przyjdzie, odpowiadając na nią z niecierpliwością, jakbym musiała udowodnić swoją wartość.
Miłość, której szukam, to takie spotkanie, gdzie dwie osoby idą przez życie razem — nie dlatego, że tak wypada, ale dlatego, że naprawdę tego chcą. Gdzie nie ma kalkulacji, liczenia kroków i zastanawiania się, komu bardziej zależy, gdzie nie trzeba udawać niedostępności ani tłumić własnych uczuć z obawy przed zranieniem.
Chcę być tą, którą wybiera się każdego dnia na nowo. Bez warunków, bez licytacji, bez potrzeby udowadniania czegokolwiek. Chcę być czyimś domem, nie przystankiem. Pragnę patrzeć w czyjeś oczy i widzieć w nich pewność, że jestem właśnie tym wyborem, a nie opcją na czas niepogody.
Bo na koniec dnia, każda osoba zasługuje na miłość bez kompromisów — nie na pół, nie na chwilę, nie na zapas.

Agnieszka

Add comment

Comments

There are no comments yet.